Archiwum Polityki

Napisz powieść z Pilchem

Rok bez siedmiu minut

Po roku, jaki minął od spotkania z piękną i tajemniczą nieznajomą na Dworcu Centralnym, Krzysztof pojechał wreszcie na wyznaczone i dokładnie przez nią opisane miejsce. Ale ani na trawiastym brzegu, ani na butwiejącym pomoście, ani na piaszczystej plaży nie było żywego ducha. Jedynie z drugiej strony wody majaczyła jakaś sylwetka, w pobliskiej zaś piwiarni pod parasolem siedział schludny trzydziestolatek w niebieskiej koszuli, popijał wodę mineralną i namiętnie wpatrywał się w stojący na stoliku laptop.

Kiedy rok temu jej pociąg ruszył z peronu pierwszego, wychyliła się z okna i powiedziała: „Za rok o tej godzinie będę niezawodnie. Jakby coś się zmieniło, przyślę ci esemesa. Pa. Pa”.

Ale z całą pewnością: żaden z kilkuset esemesów, które Krzysztof odebrał w ciągu tego roku, nie pochodził od niej. Niekiedy wydawało mu się, że zapomina, ale przecież niski głos, intensywne, ironiczne spojrzenie, dziwna, kocia celowość gestów, ruch ręki poprawiającej ciemne (na miłość boską chyba ciemne?) włosy – wszystko to wracało doń niemal każdego dnia.

W każdym razie minął rok i Krzysztof stał na umówionym brzegu. Dokładnie minął rok – bez siedmiu minut. Tyle właśnie: siedem minut brakowało do wyznaczonej przez nią rok temu godziny.

Czytelnicy dopisali

Ciąg dalszy autorstwa pani Barbary Szczygieł

– Przepraszam pana, czy ma pan ogień?

Pytanie nieznajomego wyrwało Krzysztofa z letargu. Nie zauważył, jak mężczyzna siedzący do tej pory pod parasolem, podszedł do niego.

– Co? To znaczy tak.

Krzysztof wyjął srebrną zapalniczkę z kieszeni marynarki i podał facetowi od laptopa.

– Ona nie przyjdzie – niedbale rzucił nieznajomy zapalając papierosa.

Polityka 30.2001 (2308) z dnia 28.07.2001; s. 84
Reklama