Komisja Europejska straciła cierpliwość i coraz natarczywiej domaga się albo szybkiej prywatyzacji deficytowych spółek stoczniowych, albo zwrotu kilku miliardów złotych, udzielonej w ostatnich latach, państwowej pomocy. To ostatnie oznaczałoby w praktyce bankructwo stoczni w Gdyni, w Szczecinie i być może w Gdańsku. Minister skarbu utrzymuje, że dostał 10 wstępnych ofert od inwestorów zainteresowanych polskim przemysłem okrętowym. Bardzo wątpliwe, czy uratują tonącą branżę.
Polityka
24.2008
(2658) z dnia 14.06.2008;
Rynek;
s. 42