Archiwum Polityki

Krew po krwi

Mężczyźni golą brody, choć nożem służącym do kłucia albo poradziecką brzytwą trudno oskrobać szyję i policzki, na których rośnie włochata przyczyna wiecznego swędzenia. Talibowie kazali im zapuścić brody pięć lat temu, albowiem wszyscy mieli żyć tak, jak żyło się w czasach Mahometa.

W Kabulu słychać muzykę i widać radość. To umęczone od 21 lat miasto odżyło nagle i zamiast mścić się na talibach, korzysta z chwili swobody: brodate chłopy pozbywają się zarostu, baby, jeszcze nie dowierzając, zrzucają burki. Ten czy ów włącza zakazany dotychczas magnetofon i wyciąga z piwnicy telewizor.

Krew może poczekać

Poczeka niedługo. Kodeks postępowania, Pusztunwali (Honorowy kodeks Pusztunów zwany też Kodeksem gór) nakazuje członkowi rodziny zemstę na sprawcy zbrodni, której ofiarą padł krewny. Za zabójstwo, nawet jeśli było to zabójstwo na wojnie, płaci się życiem. Afganistan, jeśli chce pomścić wszystkie ofiary, najpierw sowietyzacji, potem wojen plemiennych, a wreszcie dyktatury talibów, może się stać słabo zaludnionym krajem, o znacznej przewadze kobiet.

Za sowietyzację zapłacono już zwolennikom Babraka Karmala i Nadżibullaha. Ten ostatni zawisł nawet na latarni. Ale ich krewni pomszczą się na talibach, na których pomszczą się także mniejszości niepusztuńskie, albowiem dyktatura została ustanowiona przy pomocy ibn Ladena i – tak ją nazwijmy – legii arabskiej.

Ucieczka ze stolicy

Talibowie porzucili Kabul w popłochu z dwu przyczyn. Po pierwsze nie wytrzymaliby natarcia wojsk Sojuszu Północnego, które wycięłyby ich do nogi. Po drugie – jednooki mułła Omar, duchowy przywódca talibów, nakazał im przejście do cywila i wymieszanie się z ludnością kiszłaków, czyli wiosek.

Sojusz Północny był od lat pięciu w defensywie. Talibowie zepchnęli te formacje na północ, niemal poza granice kraju. Odbijanie ziemi, skrawek po skrawku, było wojną mozolną i ogromnie wyczerpującą. Udawało się tak sobie. Dowódca oddziałów Sojuszu, żyjący wtedy jeszcze Ahmed Szach Masud, kupował broń za resztki lazurytu z kopalń w dolinie Panczszir.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Wydarzenia; s. 15
Reklama