Archiwum Polityki

Getto cwelów

Do polskich więzień wraz z zatłoczeniem wraca stara zmora: znęcanie się więźniów nad więźniami. Społeczeństwo raczej się temu nie sprzeciwia. Trafił do kryminału? Niech zazna piekła. Zjawisko wymyka się też wymiarowi sprawiedliwości: na 80 tys. osadzonych ledwie 30 siedzi za znęcanie się nad sąsiadami z celi. Tymczasem w 2000 r. Służba Więzienna ujawniła 107 koszmarnych zdarzeń i 262 agresorów.

Ja go biłem, kopałem. Ubliżałem mu i jego rodzinie. Gwałtu nie było; on penisa miał tylko wziąć do buzi. Bo gwałtu nie ma, jak on chce sam. My popracowali trochę, żeby nabrał chęci. My go przypalali papierosem. Potem była próba wieszania. W żartach, żeby go przestraszyć. Ziomek zrobił pętlę, trzymał sznurek, a w drugiej miał żyletkę na wszelki wypadek, jakby się huśtnął, to by go obciął. Ja wtedy nie wiedziałem, że to było znęcanie, ale teraz już wiem. Teraz nigdy czegoś takiego bym nie zrobił – opowiada Andrzej F. Jest skruszonym sprawcą więziennej przemocy. Współczuje swojej ofierze, akceptuje wymierzoną karę (4 lata pozbawienia wolności).

Jest lekko upośledzony umysłowo. Ma tego świadomość i bardzo go to krępuje. Świat norm innych niż więzienne odkrywa przypadkiem, przy okazji rozmów z ludźmi, do których ma zaufanie lub kolejnych wyroków sądowych. – Wtedy, póki nie dostałem pajdy (wyroku), nie zdawałem sobie sprawy z tego, co robię. W poprawczaku to było na co dzień i nikt nie mówił, że to złe.

Piekielne pomysły

W Centralnym Zarządzie Więziennictwa zbadaliśmy dokładnie ujawnione w 2000 r. przypadki więziennej przemocy. Ofiary były bite, poniżane, zastraszane. Sprawcy parzyli swoje ofiary poprzez rowerki, czyli podpalanie włożonego między palce stóp papieru lub folii, przypalali papierosem, zapalniczką, grzałką, oblewali wrzątkiem. Razili prądem, nacinali i nakłuwali ciała, wykonywali lub usuwali przemocą tatuaże, oblewali oczy substancjami drażniącymi. Przymuszali do spożywania substancji niejadalnych. Zabierali ofiarom pożywienie, poili monstrualnymi ilościami wody, utrudniali sen, realizację potrzeb fizjologicznych, przymuszali do klęczenia z rękoma podniesionymi do góry.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Kraj; s. 24
Reklama