Archiwum Polityki

„Szpital, rozejść się!”

Jeżeli kogoś zdziwiła lub nawet zaszokowała treść artykułu dotyczącego likwidacji szpitala wojskowego w Otwocku (POLITYKA 42), informuję, że to tylko niewielka część paranoi, jaką zafundowano wojskowej służbie zdrowia. Od początku reformy ochrony zdrowia komendanci szpitali wojskowych, mimo że w stopniu pułkowników WP, przestali w zasadzie komukolwiek w wojsku podlegać, nie posiadając zaś w większości przypadków żadnych doświadczeń na stanowiskach menedżerskich, uprawiali radosną twórczość, eksperymentując na żywym organizmie funkcjonujących wcześniej bez zarzutu placówek. Przebiegające z ich udziałem negocjacje kontraktów w kasach chorych przybierały postać farsy, czego konsekwencją były stawki za hospitalizację poniżej kosztów opłacalności. Zwykle też nie opuszczało ich dobre samopoczucie i winą za finansową ruinę placówki obarczano personel. Po dwóch latach takiej tyrady MON-owskie szpitale zatraciły swój dawny elitarny charakter, odeszło wielu wartościowych pracowników. (...)

Lekarz (nazwisko i adres znane redakcji)

 

Sytuację Wojskowego Szpitala Gruźlicy i Chorób Płuc w Otwocku przedstawiono w oparciu o odczucia zwalnianych pracowników. Podzielam ich rozgoryczenie, jednakże – jako były komendant tej jednostki – chciałbym przedstawić kilka uwag z punktu widzenia osoby zarządzającej. Zarządzanie szpitalem wojskowym było i jest ograniczone przez jego status (placówki służby zdrowia i jednostki wojskowej). Prokuratura Wojskowa oraz Departament Kontroli MON nie stwierdziły malwersacji ani działań na szkodę szpitala. Jego budżet był przydzielany przez MON do czasu wprowadzenia reformy, a potem przez dyktat Branżowej Kasy Chorych. Komenda szpitala przeprowadziła szereg czynności zmierzających do ograniczenia kosztów działalności, jednak przy drastycznie zmniejszanych stawkach i całkowitym braku dofinansowania przez MON nie uzyskano zadowalających efektów.

Polityka 47.2001 (2325) z dnia 24.11.2001; Listy; s. 45
Reklama