Archiwum Polityki

Barack u bram Europy

W przeddzień wizyty wzdycha do niego cała Europa. Ale po wygranych wyborach prezydenckich Barack Obama może ją rozczarować równie szybko, jak ją zaczarował.

Najeździłem się po Europie. Uwielbiam Europę!” – wyznał Barack Obama w grudniowym wywiadzie dla dziennika „Iowa Independent”. Zanim ta entuzjastyczna deklaracja zdążyła zachwycić Stary Kontynent, sztab Hillary Clinton zmusił Obamę do upokarzającego dementi. Senator odmówił pokazania pieczątek w paszporcie, ale przyparty do muru przyznał, że w minionej dekadzie był w Europie zaledwie dobę, i tylko w Londynie. Trzy lata temu pojechał do Rosji, Azerbejdżanu i na Ukrainę, ale zwiedzał głównie składy amunicji i bazy wojskowe. Owszem, w 1988 r. spędził w Europie trzy miesiące, ale studenckie wrażenia z czasów zimnej wojny trudno zaliczyć na poczet doświadczenia międzynarodowego przyszłego prezydenta USA. Podobnie jak przewodnictwa senackiej podkomisji ds. europejskich, której posiedzenia Obama ani razu nie zwołał.

W nadchodzących dniach kandydat demokratów do Białego Domu ma szansę nadrobić te zaległości. Podczas bezprecedensowego tournée przedwyborczego odwiedzi siedem krajów: Wielką Brytanię, Francję, Niemcy, Izrael, Jordanię, Afganistan i Irak. Z uwagi na ciasny kalendarz kampanii i duże odległości w Berlinie, Paryżu i Londynie zabawi w sumie półtorej, najdalej dwie doby. Ale Europa i tak jest w siódmym niebie – w Niemczech i Francji Obama jest popularniejszy niż w swojej ojczyźnie, a pod Bramą Brandenburską zapowiada się historyczne przemówienie.

Każdy zachodni polityk chce ogrzać się w jego aurze,

ale on sam na tej wizycie ma do wygrania najwięcej. Tłumy w Europie mają unaocznić amerykańskim wyborcom, jak wielkim poparciem Obama cieszy się za granicą. Bramę Brandenburską wybrano nie przez wzgląd na niemiecką historię (gdyby doradcy Obamy ją znali, nie prosiliby o zgodę na wiec pod pomnikiem narodowym), tylko dlatego, że w tym miejscu pamiętne przemówienie wygłosił Ronald Reagan, wzywając Gorbaczowa, by otworzył tę bramę i obalił ten mur.

Polityka 30.2008 (2664) z dnia 26.07.2008; Świat; s. 46
Reklama