Archiwum Polityki

Club Med

Tak, nawiązując do nieco snobistycznego francuskiego biura podróży – Klubu Śródziemnomorskiego – przezwano inicjatywę Nicolasa Sarkozy’ego. Francja pokazała, co potrafi; zebrała w Unii dla Śródziemnomorza 43 przywódców z UE i regionu, z których wielu w innych okolicznościach raczej by ze sobą nie rozmawiało (zabrakło tylko Libijczyka Kadafiego). Zdjęcie uśmiechniętego szefa Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa z premierem Izraela Ehudem Olmertem obiegło świat. Do tego apel przywódcy Syrii Baszira Assada o pomoc w negocjacjach z Izraelem – wyraźnie zapachniało przełomem. Ale też zestaw konfliktów i animozji wniesiony w wianie będzie istotnym obciążeniem. Państwa Maghrebu obawiają się europejskiej dominacji w Klubie oraz skromności unijnych środków przeznaczonych na inwestycje. Europa Środkowa z kolei boi się, że tych środków, które pójdą za morze na wspieranie rządów, które z demokracją mają mało wspólnego, będzie za dużo. Turcja, zamiast takiej pociechy, wolałaby miejsce w Unii. Zaś nadzieje na przełom w sprawach bliskowschodnich, wiadomo, kruche i niepewne. Gdy powieją gorsze wiatry, Klub szybko może się okazać instytucją fasadową. I nawet nie zostanie na pamiątkę wspólne zdjęcie – okazało się zbyt dużym wyzwaniem.

Polityka 29.2008 (2663) z dnia 19.07.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama