Archiwum Polityki

Niskobudżetowy film w teatrze

Grane w warszawskim Centralnym Basenie Artystycznym „Prawo McGoverna” – reklamowany (na granicy niesmaku) jako „ostatni spektakl Piotra Łazarkiewicza” dramatyczny debiut znanego muzyka Zbigniewa Hołdysa – to przykład rzadko spotykanego w naszym teatrze gatunku: niskobudżetowego filmu sensacyjnego z elementami groteski i parodii. Hołdys napisał go dla zespołu Niewinni Chłopcy, założonego przez jego syna i dwóch absolwentów Warszawskiej Szkoły Filmowej. Inspiracją musiały być niezbyt dobre doświadczenia muzyka z prawnikami oraz filmy Quentina Tarantino. Zaczyna się pantomimiczną sceną, w której chłopak z kucykiem (Tytus Hołdys) przytwierdza do czoła półnagiego mężczyzny (Tomasz Solich) wirtualny (rekwizyty są markowane) semteks zakończony sznurkiem. Bawi się nim przez długą sekwencję przesłuchania, podczas której kidnaper okaże się synem pisarza zaszczutego przez ofiarę – prawnika, który, co pokażą dalsze wydarzenia, nie tylko szantaż ma na sumieniu. Jako że sztuka Hołdysa opiera się na zwrotach akcji i elemencie zaskoczenia – każde słowo ponad już napisane może zepsuć efekt (a szkoda nie wspomnieć choćby o roli Kamila Dąbrowskiego). Krótko mówiąc: wakacyjna oferta teatralna poszerzyła się o kolejną pozycję.

Aneta Kyzioł

Polityka 29.2008 (2663) z dnia 19.07.2008; Kultura; s. 52
Reklama