Zdecydowałem się objąć kierowanie Urzędem Ochrony Państwa, a w przyszłości Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, dlatego że jestem przekonany, iż jest to zajęcie dla polityka, a nie dla funkcjonariusza służb specjalnych. W krajach demokratycznych musi istnieć cywilna kontrola nad tymi służbami, a ona najlepiej sprawowana jest wówczas, kiedy polityczny i cywilny nadzór realizowany jest wspólnie z decydowaniem o sprawach, którymi urząd się zajmuje. Mam dość długie doświadczenie w działalności publicznej, działałem w strukturach państwowych, gospodarczych, a także partyjnych, co wydaje mi się być wystarczające do zmierzenia się z nowym zadaniem. Sam sobie zadaję oczywiście pytanie: dobrze to czy źle, że ze służbami specjalnymi nie miałem dotychczas do czynienia? I odpowiadam: moim atutem jest to, że przychodzę bez żadnych obciążeń, nie mam w UOP kolegów ani wrogów. Przychodzę do służby państwowej na stanowisko polityczne o tyle, że sprawowane jest z mandatu politycznego partii, która wygrała wybory. Potem już zaczyna się państwo, a UOP jest jedną z najważniejszych służb państwowych. Moje najgłębsze ideologiczne przekonanie jest takie, że właśnie państwo – a nie naród czy partie polityczne – jest kategorią najważniejszą.
Służby specjalne mają swoje działania rutynowe, a więc wywiad współdziała w ramach zawartych przez Polskę sojuszy, kontrwywiad identyfikuje i ogranicza penetrację obcych służb, wszystko co robią poza tym, wymaga uzasadnienia. Pierwsze pytanie, jakie zadaję sobie obecnie, jest następujące: jakie jeszcze zadania musi pełnić UOP, a w przyszłości ABW? Widzę takie dwa ważne obszary. Pierwszy to korupcja osób pełniących funkcje publiczne, nawet jeżeli nie jest ona aż tak szerokim zjawiskiem, jak skłonna jest to postrzegać opinia publiczna.