Mamy właśnie okazję zobaczyć jeden z nowszych filmów powstałych w Delhi, „Monsunowe wesele” nagrodzone Złotym Lwem na ubiegłorocznym festiwalu w Wenecji. Reżyserem jest Mira Nair, Hinduska mieszkająca w Stanach Zjednoczonych. Wyjątkowość jej dzieła polega na tym, że zrobiła „normalny” film dla międzynarodowej publiczności, który jednocześnie jest z ducha hinduski, nie tylko w poetyce obrazu i warstwie muzycznej. Forma dobrze przystaje do opowiadanej historii, którą jest właśnie zderzenie odwiecznej lokalnej kultury i obyczajowości z wartościami importowanymi, głównie poprzez kulturę masową. Odbywa się tradycyjne wesele w domu bogatego biznesmena, na które przybywają całkiem współcześni goście i to z różnych stron świata. Oglądamy barwną, rytualną ceremonię, ale co rusz pojawiają się pewne komplikacje, niczym zjawy w „Weselu” naszego Wyspiańskiego. Poczynając od tajemnicy panny młodej, z której postanawia odważnie zwierzyć się przyszłemu mężowi. Idyllę rodzinnej ceremonii przerywa też wątek wujka lubiącego małe dziewczynki, który zostaje wyproszony z domu weselnego. Zostało to pokazane dyskretnie, acz zdecydowanie: wszystko się zmienia, Indie też, ale pewnych wartości tu się jednak przestrzega... Wesele trwa nadal. (zp)
[dobre]
[średnie]
[złe]