Archiwum Polityki

Tańsze wino, drogi chleb

Mimo pogróżek wicepremiera Jarosława Kalinowskiego, że rozmowy o liberalizacji handlu między Polską a Unią Europejską zostaną zablokowane, negocjacje trwają nadal. Nie należy jednak spodziewać się gruntownych zmian, ponieważ ułatwienia w dostępie do naszego rynku prawdopodobnie nie obejmą towarów objętych unijnym systemem dopłat bezpośrednich, czyli zbóż, wołowiny, wyrobów mlecznych czy cukru. Dla odmiany – nasz system wspierania producentów zbóż powoduje, że są one dużo droższe niż unijne, nie ma więc mowy o próbie eksportu. Trudno nam też będzie uzyskać większy dostęp do unijnego rynku dla wołowiny (jest tańsza i ciągle uważana za wolną od zagrożenia BSE) – gdyż UE nie zgodzi się na liberalizację jednostronną. Może wytargujemy coś w kwestii wyrobów mleczarskich. Na razie jednak więcej mówi się w Polsce o ewentualności utrzymania ceł na żywność nawet po wejściu do UE niż o szerszym otwarciu rynku. Negocjacje o liberalizacji najprawdopodobniej więc zakończą się mało znaczącymi ustępstwami. Polska zgodzi się na zniesienie 10-proc. cła na ryż i utworzenie bezcłowych kontyngentów na importowane wino (obecnie cła sięgają 25–40 proc.). UE natomiast rozszerzy nieco rynek dla polskich cieląt oraz owoców i warzyw.

Polityka 18.2002 (2348) z dnia 04.05.2002; Gospodarka; s. 62
Reklama