Archiwum Polityki

Listonosz rewolucji

Francuscy socjaliści są w rozsypce, ale Nicolasowi Sarkozy’emu wyrósł oponent w niespodziewanym miejscu. Na poczcie.

Nemezis francuskiej polityki ma 34 lata i pracuje jako listonosz. Od środy do piątku wstaje o czwartej nad ranem, przez trzy godziny sortuje przesyłki, przez kolejne cztery rozwozi je rowerem po podparyskim Neuilly. Na politykę zostają mu poniedziałki i wtorki – wtedy debatuje w telewizji, odwiedza strajkujących, pikietuje ministerstwa. Według sondaży listonosz z Neuilly Olivier Besancenot jest najskuteczniejszym oponentem Nicolasa Sarkozy’ego na francuskiej scenie politycznej.

Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że Besancenot przewodzi Radykalnej Lidze Komunistycznej (LCR), której nie ma nawet w parlamencie. W ubiegłym roku trockistowska partia wystawiła go jako kandydata na prezydenta Francji. Z wynikiem 4,06 proc. odpadł w przedbiegach, ale na samych wyborach ugrał więcej niż kandydatka lewicy, która weszła do drugiej tury. Gdy Ségolčne Royal pogrążyła socjalistów w półtorarocznej wojnie wewnętrznej, Besancenot zbudował nieformalny front walki z prawicą, który dziś zastępuje Francuzom opozycję.

Pierwszy strajk zorganizował jeszcze w liceum, pierwszy związek zawodowy założył w supermarkecie, gdzie dorabiał na studiach jako magazynier. Syn nauczycieli, wychowywał się na blokowisku w Levallois-Perret na długo, nim paryskie przedmieścia stały się poligonem policji. Gdy miał 14 lat, na jego osiedlu zginął nastoletni imigrant. Besancenot zapisał się do organizacji SOS Racisme, potem – za namową nauczyciela od niemieckiego – wstąpił do młodzieżówki LCR.

Edukację skończył na licencjacie z historii, będąc już członkiem kierownictwa LCR. Trockistowska partyjka, założona w latach 70. przez antystalinowskich komunistów, od 30 lat wegetowała na marginesie lewicy, wystawiając w kolejnych wyborach tego samego kandydata na prezydenta.

Polityka 46.2008 (2680) z dnia 15.11.2008; Świat; s. 101
Reklama