Chińczycy konsekwentnie redukują nawet tę niewinną namiastkę autonomii wchłaniając Tybet jak ośmiornica rybki. Rezydujący w Indiach uciekinier, dalajlama, mówi, że nie chce dla Tybetu niepodległości. A młodzi Tybetańczycy z emigracji mają już dość ugodowej polityki dalajlamy i coraz częściej wypowiadają mu posłuszeństwo.
Wchłanianie Tybetu jest częścią supermocarstwowej polityki ChRL. Dąży ona do zajęcia miejsca po ZSRR i rywalizacji z USA. Żeby być supermocarstwem, trzeba dysponować bronią jądrową i bronią ekonomiczną. Obydwie te bronie zostały już przez Pekin skonstruowane i mogą być wymierzone nawet w USA. Ale państwo o ambicjach supermocarstwowych, jeśli nie chce dzielić losu ZSRR, musi poradzić sobie najpierw ze słabościami wewnętrznymi. W przypadku Chin pierwszą jest bariera wzrostu gospodarczego. Drugą – budzące i burzące się etnie: Ujgurów w Xinjiangu i Tybetańczyków, na razie w północnych Indiach.
Odchodząca z Komunistycznej Partii Chin gerontokracja pozostawiła we władzach swoich rzeczników i będzie nimi manipulowała zza kulis. Sekretarzem generalnym partii został Hu Jintao, człowiek równowagi, premierem rządu – Wen Jiabao, reformator, a szefem policji i służb bezpieczeństwa Luo Gana – przeciwnik reform. Sekretarz Hu Jintao będzie zatem musiał zachować robocze stosunki między pozostałymi dwoma ogniwami triady. A także w obrębie triady. Jeśli triada myśli o pozycji supermocarstwowej, do której Chinom blisko – musi kontynuować reformy gospodarcze. Jak to zrobić, żeby zadowolić także przeciwników reform, czyli policję?
Dziesięć placów Tiananmen
ChRL zlikwidowała głód i uruchomiła proces wzrostu wydzierżawiając chłopom ziemię na 33 lata. Chłop (80 proc. Chińczyków) musi oddać państwu kontyngent, a nadwyżki żywności może sprzedać na wolnym rynku.