Archiwum Polityki

Mleczko w krakusce

W andrzejki Roku Pańskiego 2002 na rogu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie dało się zauważyć duże nasycenie policją. Pod numerem 140 odbywało się otwarcie Galerii Autorskiej Andrzeja Mleczki.

Fakt, że impreza, której bohaterem jest artysta programowo anarchistyczny, sprośny i zmysłowy, odbywa się pod ochroną policji, świadczy, że bunt został oswojony.

Pierwsza galeria Mleczki, przy ulicy nomen omen św. Jana w Krakowie, otwarta została w 1982 (!) roku (wkrótce po wernisażu gen. Kiszczaka). Mleczko, kiedy wyssał już z Krakowa wszystkie soki, teraz otworzył galerię w stolicy. Każdy, kto wie, jak skorumpowana była Warszawa pod rządami centrolewicy, kiedy za byle szczękę na Marszałkowskiej trzeba było smarować władzę, może sobie obliczyć, ile mleczka trzeba było przelać do Szwajcarii na konto prezydenta (miasta, miasta...). Liczymy, że prezydent Kaczyński zrobi z tym porządek, bo lokal świetnie nadaje się na bar mleczny.

Nie chcielibyśmy stwarzać wrażenia, że na otwarciu galerii obecni byli wyłącznie funkcjonariusze mundurowi. Były także osoby cywilne, wśród nich Maryla Rodowicz, Tadeusz Dominik, Edward Lutczyn, Henryk Sawka, politycy opozycji – Czesław Bielecki, Janusz Korwin-Mikke oraz przedstawiciele inteligencji, wśród których zdecydowanie największe zainteresowanie budziła pani Jolanta Kwaśniewska, nad którą górował minister kultury Waldemar Dąbrowski. Ci, którzy zdołali dopchać się do wnętrza galerii (większość zrezygnowała i marzła na ulicy pod specjalnie w tym celu rozstawionym namiotem), przekazywali tylko wiadomości dotyczące pierwszej damy: kurteczka dżinsowa... kołnierzyk z norek... butów nie widać... sześć kamer telewizyjnych (z tego trzy atrapy), piętnastu fotoreporterów, ośmiu aktorów.

Polityka 49.2002 (2379) z dnia 07.12.2002; Fusy plusy i minusy; s. 102
Reklama