Archiwum Polityki

Żurawie na pustyni

W ciągu najbliższych sześciu lat unijne dopłaty na rozwój polskiej infrastruktury sięgną 150 mld zł. Jak zmieniłby się nasz kraj, gdyby suma ta była dziesięciokrotnie wyższa? Jeśli komuś brakuje wyobraźni, powinien pojechać do Dubaju.
JR/Polityka

Pod względem zajmowanej powierzchni oraz liczby mieszkańców Dubaj przypomina Warszawę. Na tym podobieństwa się kończą. Arabskie miasto – jedna z siedmiu prowincji Zjednoczonych Emiratów – należy do najszybciej rozwijających się aglomeracji na świecie. Ktoś policzył, że co czwarty żuraw pracuje właśnie w Dubaju, który jest jednym wielkim placem budowy. Aż cztery dźwigi stoją na czubku Burdż Dubaj – mierzącego 700 m najwyższego drapacza chmur na świecie (160 pięter), którego budowa jest właśnie na ukończeniu (pochłonie 850 mln dol.). Strzelista betonowa konstrukcja, otoczona lasem wysokościowców, poraża ogromem.

Dubaj ma olśniewać i przyciągać uwagę świata.

Niby to nic dziwnego, bo każda metropolia stara się jakoś wyróżnić, ale władze emiratu nie znają umiaru. Wszystko musi być tam „naj” lub „pierwsze”. Wizytówką Dubaju jest więc Burdż Al Arab, 7-gwiazdkowy hotel w kształcie żagla – jak reklamują – najbardziej luksusowy i najdroższy na świecie. Coś w tym musi być, skoro filiżanka kawy kosztuje tu 45 dol.

Na pocztówki znad Zatoki Perskiej coraz częściej trafiają sztuczne wyspy, tworzące archipelagi w kształcie palmy i mapy świata. Na ten drugi będzie się składać 300 wysp. Każda ma inny kształt i rozmiar, a architekturą nawiąże do kraju, który reprezentuje. Ich ceny, w zależności od wielkości, wahają się od 5 do 36 mln dol. Gdy dwa lata temu przy jednym z centrów handlowych (jest ich aż 38) otwarto prawdziwy ośrodek narciarski, złośliwi dziennikarze pisali, że Dubaj zafundował sobie największą lodówkę świata na środku pustyni. Dubajczycy krytyką się nie przejęli i budują kolejną lodówkę, tyle że trzykrotnie większą. Latem ubiegłego roku światowe agencje informowały, że w planach jest też budowa kopii wieży Eiffla, oczywiście znacznie wyższej od oryginału.

Polityka 17.2007 (2602) z dnia 28.04.2007; Świat; s. 70
Reklama