Co tydzień w Pierwszym Programie Telewizji Polskiej możemy – my, Polacy, zwykli ludzie – obejrzeć się w telewizji. A to za sprawą publicystycznego programu pod tytułem „Polacy”. Ten prowadzony przez Macieja Pawlickiego program jest znakomitą ilustracją, wpisanej w logikę działania mediów, tendencji do mówienia nie tylko o wszystkich, ale i w imieniu wszystkich.
Z materiałów promocyjnych TVP: „»Polacy« to niezwykły program, w którym najważniejszym uczestnikiem jest 30 starannie dobranych osób, których poglądy w sposób wyrazisty reprezentują opinie 30 mln dorosłych Polaków. Grupa ta została wyselekcjonowana przy pomocy socjologów i odzwierciedla skład polskiego społeczeństwa pod względem wieku, płci, miejsca zamieszkania, zamożności, światopoglądu itp.”.
Ostatnie tematy rozmów to: walka z pedofilią, spór o dopuszczalność aborcji, eutanazja, popularność magii i czarów. Przyjrzyjmy się (nie bez sceptycyzmu) temu ambitnemu przedsięwzięciu.
Pomysł „Polaków” przedstawiany jest przez TVP jako rewolucyjny i na wskroś demokratyczny
– oto program, jak czytamy w materiałach promocyjnych, w którym „telewizja publiczna odwraca kamery i mikrofony i oddaje głos ludziom. W tym programie Polacy zamiast tylko słuchać – mówią”. Jest to właściwie program, który nie ma widzów w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, bo skoro jego bohaterowie mówią w imieniu Polaków, to każdy słuchacz jest tu mówcą.
Zmiany w publicystyce telewizji publicznej dokonywane przez poprzedniego prezesa Bronisława Wildsteina (pomysł „Polaków” powstał za jego prezesury) były w dużej mierze tłumaczone koniecznością odzyskania dyskursu publicznego zawłaszczonego przez elity, które nie mają nic wspólnego z wartościami ogółu Polaków.