Archiwum Polityki

Jak Pruszków dał się oszukać

Słynny autor rewelacji z Klewek (o talibach i rzekomo produkowanym w byłym PGR wągliku) i innych sensacji wykorzystywanych z trybuny sejmowej przez Andrzeja Leppera Bogdan Gasiński znów o sobie przypomniał. W liście do redakcji poinformował: „Siedzę sobie w areszcie w Warszawie na Służewcu. Jak zwykle w coś się wpakuję, ale i tak wyjdę. Kiedyś!!!”.

Został aresztowany na początku listopada przez Sąd Rejonowy w Pruszkowie pod zarzutem dokonania oszustw. Tym razem już żartów nie ma, bo Gasiński naciął się na groźnego członka gangu pruszkowskiego Marka D., którego syn siedzi w więzieniu. D. senior znany był z wymuszeń haraczy od restauratorów w podwarszawskim Komorowie.

Według prokuratora Piotra Romaniuka z Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie, nasz bohater najpierw zaproponował Markowi D., że załatwi przeniesienie syna z oddziału dla niebezpiecznych na zwykły oddział więzienny, gdzie panuje mniejszy rygor. Wartość przysługi wycenił na 3 tys. zł i tyle dostał. Następnie obiecał zwolnienie młodego D. z kryminału. Tym razem zażyczył sobie zaledwie 1 tys. zł. Pokazał nawet decyzję o wypuszczeniu chłopaka na wolność podpisaną nazwiskiem Marka Celeja, przewodniczącego VIII wydziału karnego Sądu Okręgowego. – Wszystko rzecz jasna dość nieudolnie sfałszowane – mówi prok. Romaniuk. Marek D. wraz z żoną uwierzyli w obietnice i we wskazanym dniu pojechali pod zakład karny na warszawskiej Białołęce, aby przywitać latorośl. Rozczarowali się jednak, syn wcale nie wyszedł i nadal siedział na oddziale „N”.

Całej historii pikanterii dodaje fakt, że Gasiński przedstawił się państwu D.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama