Archiwum Polityki

Święta Barbaro, módl się za nami

Jak rząd mówi, że nie da górnikom więcej pieniędzy, to mówi

Na Barbórkę prezydent podpisał ustawę o reformie górnictwa: takiej jeszcze nie było. Kopalniom darowano ponad 18 mld zł długów tylko dlatego, że je miały, a spłatę pozostałych (z 25 mld zł) przesunięto do 2005 r. i rozłożono na raty. W poprzednich programach naprawczych też oddłużano górnictwo, ale warunkowo: np. w zamian za regulowanie bieżących należności czy choćby obietnicę poprawy wyników. Dlaczego tym razem jest inaczej?

To bezwarunkowe oddłużenie tłumaczy się następująco: wierzyciele i tak nigdy nie odzyskaliby pieniędzy od pogrążonej w kryzysie branży. Ogromne górnicze długi to tylko martwy księgowy zapis. Lepiej być realistą. Niestety, za rzędami liczb kryją się prawdziwe niegdyś niezapłacone składki ZUS, podatki dla gmin i na świadczenia pracownicze, opłaty na PFRON i NFOŚ itd. Niewielu polityków tym się jednak przejmuje. Dla zwolenników państwa opiekuńczego najważniejsze jest, że doszło do formalnej poprawy sytuacji finansowej branży. Od 1 maja 2004 r., ze względu na reguły obowiązujące w Unii, taki zabieg byłby niemożliwy. Teraz jeszcze jest i to nie koniec zwycięstw górników.

Propozycje jednoczesnego zamknięcia 6 kopalń, redukcji wydobycia, mniejszego zatrudnienia i zmiany systemu osłon socjalnych od początku budziły sprzeciw górniczych związków. Doszło do okupacji gmachu Kompanii Węglowej, protestowano pod ziemią i na dachach budynków, był też dobowy strajk i groźby, że przed świętami wybuchnie strajk generalny. Żadnej likwidacji! – zaprotestowali związkowcy. Zażądali połączenia kopalń gorszych z lepszymi i dopiero w ramach nowego organizmu gospodarczego gotowi byli rozmawiać o stopniowym ograniczaniu wydobycia. Problem w tym, że likwidacja przez łączenie długo trwa i jeszcze więcej kosztuje – sama Kompania Węglowa musiałaby na to znaleźć dodatkowo 300–600 mln zł.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Komentarze; s. 17
Reklama