Francuzi długo opierali się urokom telewizyjnych seriali mydlanych i wyniośle traktowali wyspiarskie zauroczenie „Coronation Street” czy „East Enders”, o naszej „M jak miłość” w ogóle nie wspominając. Ale wszystko do czasu. Teraz i oni mają swojego ukochanego tasiemca – „Plus Bella la vie”, który co wieczór o 20.20 odciąga przynajmniej 6 mln telewidzów od głównych wydań wieczornych wiadomości u konkurencji. Rzecz dzieje się w Marsylii w wymyślonej dzielnicy Mistral i zbudowana jest według wszelkich mydlanych reguł, wprowadzając wielokolorową i multikulturową mieszankę bohaterów oraz orientacji seksualnych. Z francuską zaciętością w łamaniu tabu. W ramach rewanżu Wyspiarze (patrz: „The Observer”) kpią z tej spóźnionej miłości oraz poważnego aparatu naukowo-publicystycznego zaangażowanego do analizy tego fenomenu. Porównania do „Komedii ludzkiej” Balzaca należą tu do najskromniejszych.