Żydzi cierpią na nadmiar historii i niedobór geografii...”. Tym zdaniem, autorstwa Lewisa Namiera, otwiera Bożena Szaynok swoje pięćsetstronicowe dzieło. Po zakończeniu II wojny Żydzi próbują zmienić geografię: powstanie Państwa Izrael nanosi korektę na mapy świata. Jak do tego zjawiska odniesie się inny naród o nadmiarze historii i pochlastanej geografii – Polacy?
O tym mówią dokumenty zebrane przez autorkę w archiwach polskich i izraelskich, raporty ambasadorów, relacje dyplomatów, pamiętniki, wspomnienia, diariusze, a także teczki IPN z donosami tajnych agentów. To ostatnie źródło to smakowity kąsek, o czym można się było przekonać już przed paru laty, na przykład na podstawie książki Władysława Bartoszewskiego „Moja Jerozolima, mój Izrael”), ale naukową wartość zyskuje tylko wtedy, kiedy jest konfrontowane z innymi źródłami. A wszyscy przyznają, że Bożena Szaynok ma perfekcyjnie opanowany warsztat historyka. Niektórzy recenzenci zarzucili autorce, że przecenia rolę Moskwy w kształtowaniu się polityki polskiej wobec Izraela, a nie docenia rodzimych grup nacisku i ideologicznego oddziaływania na opinię publiczną. Nie wydaje się ta krytyka uzasadniona: autorka uwzględniła miejsce syndromu żydowskiego w świadomości społecznej w Polsce, a także sytuację Żydów po Zagładzie, czynniki i okoliczności, które skutkowały falami ich emigracji.
Wyjawię pewien szczegół z dyskusji przed przyznaniem nagrody Błażejowi Brzostkowi. I piszący te słowa, i inni, którzy byli dojrzałymi ludźmi w czasie opisywanym przez autora (z grubsza: epoka gomułkowska), stwierdzili, że jego obraz Warszawy owych lat często nie przystaje do ich doświadczeń i wrażeń. Warto podkreślić, że wyróżniając Brzostka, niektórzy jurorzy uznali większe znaczenie dokumentacji zebranej przez autora niż własnej pamięci.