Międzynarodowy konflikt wisiał na włosku. Moskwa oskarżyła z wielkim impetem Gruzję o uprowadzenie rosyjskiego żołnierza. Ów okazał się jednak dość przypadkowym dezerterem. To był impuls, 21-letni sierżant Aleksander Głuchow nawet wcześniej nie planował opuścić swojej jednostki, tylko „tak sobie szedł”, aż natknął się na gruzińską policję. Właściwie skarżył się jedynie na jedzenie: ciągle kasza i kasza, oraz na marne warunki zakwaterowania. Gruzińska telewizja sfilmowała go podczas posiłku w McDonaldzie, ale też trudno było z niego zrobić bohatera, więc władze w Tbilisi potraktowały całą sprawę z pewnym zakłopotaniem. Sprowadziły na pociechę rodziców z Rosji, a sierżantowi obiecały gruzińskie obywatelstwo.
Polityka
6.2009
(2691) z dnia 07.02.2009;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 13