Archiwum Polityki

Poligon Podlasie

Jeśli PiS nie wygra niedzielnych wyborów w Podlaskiem, to znaczy, że nie ma już w Polsce województwa, gdzie mogłoby wygrywać. Ale jeśli je wygra, będzie to dla niego potwierdzenie, że „tak trzymać”. Mimo oburzenia ze strony elit.

To nie są zwykłe wybory 30 radnych do sejmiku województwa podlaskiego. Podlaskie to dziś poligon, na którym toczy się bój Polski solidarnej, reprezentowanej przez PiS, z Polską liberalną, reprezentowaną przez Platformę Obywatelską. Wynik tego starcia, 20 maja, może mieć duże znaczenie psychologiczne, zwłaszcza że wybory samorządowe sprzed paru miesięcy nie przyniosły w skali kraju zdecydowanego zwycięzcy. Dlatego do tej walki największe partie rzuciły wszystkie siły. Dlatego też od kilkunastu dni łatwiej spotkać premiera Kaczyńskiego w jakiejś świetlicy na Podlasiu niż w parlamencie.

– To jest nasz bastion – mówi Mariusz Kamiński, szef podlaskiego sztabu wyborczego PiS, i przypomina, że właśnie tu 22 marca 2001 r. Jarosław Kaczyński ogłosił powołanie pierwszego lokalnego komitetu Prawa i Sprawiedliwości. Tu w 2003 r. Krzysztof Jurgiel wygrał uzupełniające wybory do Senatu, rozpoczynając marsz PiS do zwycięstwa.

Dwa lata później partia braci Kaczyńskich zdobyła w Podlaskiem jedną trzecią mandatów poselskich, a w niektórych powiatach poparcie dla Lecha Kaczyńskiego sięgało 80 proc. Podlaskie to nie tylko matecznik PiS, ale też jego najwierniejsze zaplecze polityczne. – Jeśli oni w tym ultraprawicowym regionie nie odniosą sukcesu, to znaczy, że PiS się już skończył – mówi Jacek Żalek, który rok temu został w Białymstoku wybrany na radnego wojewódzkiego z listy PiS, a teraz będzie kandydował z ramienia PO. – To byłaby dla nich gigantyczna porażka.

Po ubiegłorocznych wyborach samorządowych Podlaskie miało się stać dla Prawa i Sprawiedliwości województwem wzorcowym. Ze wszystkich 16 tylko tutaj była szansa na odtworzenie w samorządzie wojewódzkim koalicji rządowej PiS, Samoobrona i LPR. Ale po wyborach okazało się, że LPR jest tak słaby, że nie był w stanie wprowadzić żadnego radnego.

Polityka 20.2007 (2604) z dnia 19.05.2007; Kraj; s. 30
Reklama