Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kryminał polityczny

Nie istnieje gumka Myszka, która ze zwojów mózgowych społeczeństwa wymaże raz zapisane oskarżenie. Wokół książki Małgorzaty Niezabitowskiej „Prawdy jak chleba” panuje milczenie. Wydawałoby się – sensacja: rzeczniczka pierwszego rządu „S”, dziennikarka „Tysola”, po latach oskarżona o to, że była kapusiem, wygrywa i opisuje długotrwały proces, a tu – cisza. Dlaczego?

Dlatego że większość mediów, polityków i historyków IPN nadaje na fali lustracyjnej. Gdyby rzeczniczka Mazowieckiego była agentką, to książka o tym, jak donosiła, królowałaby dziś w mediach. Natomiast kiedy opisuje, jak powstały kwity, jak fabrykowano dokumenty, jak rzecznik interesu publicznego i IPN utrudniali sądowi drogę do prawdy, to książka okazuje się niewygodna. A warto, by zabrali głos ludzie, którym autorka nie pobłaża: Antoni Dudek, Grzegorz Majchrzak, Leon Kieres, Krzysztof Kozłowski. Chyba nie tylko dla mnie, objętego podobnym jak Niezabitowska oskarżeniem, to książka rewelacyjna i sensacyjna. Oby w oparciu o nią powstał film, polskie „Życie na podsłuchu”.

Strzelista blondynka, z solidarnościową przeszłością, miała być antytezą Urbana. Tymczasem 11 grudnia 2004 r., po 15 latach, dowiedziała się, że w IPN odnaleziono jej teczki jako TW. To gorzej niż w boksie K.O. W odróżnieniu od wielu osób w podobnej sytuacji, które poszłyby za radą przyjaciół („Olewaj to, daj sobie spokój, pluń na wszystko”), wykazała godną podziwu energię i odwagę. Krok po kroku dochodziła, jak zrobiono z niej TW. „Zabijanie »teczką« jest obecnie powszechnie stosowaną formą morderstwa. (...) Wtedy natomiast byłam tylko ja. Jedyna, pierwsza, skazana bez wyroku, atakowana z równą pasją przez media i przez historyków z IPN, napiętnowana publicznie”.

Polityka 20.2007 (2604) z dnia 19.05.2007; Passent; s. 114
Reklama