Na karpackim Pokuciu mieszkało wiele narodowości – Polacy, Ukraińcy, Rusini, Huculi, Żydzi, Niemcy, Ormianie, Węgrzy, Rumuni, Cyganie – i od stuleci przenikały się tu różne kultury. Podkarpacie było polskie, Zakarpacie węgierskie, bez względu na to, czy tereny te należały do Polski, Węgier czy – od początków XIX w. – do Austrii. Właśnie w tym czasie Polaków i Węgrów po obu stronach Karpat najmocniej połączyło dążenie do odzyskania niepodległości. Było, minęło. Od 1945 r. tereny te znalazły się pod władzą radziecką, a dziś należą do niepodległej Ukrainy. W 1962 r. Nikita Chruszczow, przywódca ZSRR, przemianował Stanisławów (po ukraińsku Stanislaw) na Iwano-Frankowsk. I tak już zostało.
Wiosna Ludów
Dobre imię Węgrów ugruntowało się w Stanisławowie w czasie Wiosny Ludów. W skład stacjonującego w mieście austriackiego garnizonu wchodził również szwadron węgierskich huzarów, dowodzony przez kapitana Janosa Lenkeya. Tuż po wybuchu powstania 15 marca 1848 r. w Budapeszcie doszło również na początku kwietnia do rozruchów w Stanisławowie. Podobnie jak na Węgrzech, polska ludność w Galicji domagała się wolności. Dowódca garnizonu polecił węgierskim huzarom spacyfikowanie demonstracji. Kapitan Lenkey odmówił wykonania rozkazu. Demonstrację stłumili Austriacy. Padły strzały, było wielu rannych i jeden zabity. Jego pogrzeb stał się okazją do jeszcze większej demonstracji. Znów wyszło wojsko.
Jakież jednak było zdumienie Austriaków, kiedy okazało się, że trumnę niosą na ramionach węgierscy huzarzy, w pogrzebie uczestniczy cały szwadron z bronią w ręku, a obok polskich flag łopoce i węgierska. Dzięki temu uniknięto kolejnej masakry. Następnego dnia Lenkey został aresztowany. Wtedy szwadron zbuntował się i ruszył na Węgry. Dowódca garnizonu zwolnił wówczas kapitana z aresztu i wysłał go za huzarami, by rozkazał im zawrócić.