Archiwum Polityki

Protest rejs

W kraju rośnie fala niezadowolenia wśród ludzi bogatych. Nienotowane od lat protesty tej grupy społecznej nasiliły się po deklaracjach prezydenta i premiera o konieczności przeciwstawienia się „misternie skonstruowanemu planowi budowy Rzeczpospolitej dla bogatych”. Polska, zdaniem obu polityków, powinna pozostać krajem ubogich, gdyż bieda to istotna część narodowej tradycji i symbol patriotyzmu. Tej biedy należy bronić przed cynicznymi zakusami ludzi bogatych, dążących do wzbogacenia się za wszelką cenę. Społeczeństwo musi zrozumieć, że bieda znaczy uczciwość, przekonują Kaczyńscy.

Odpowiedzią na konfrontacyjną retorykę władzy stało się powołanie Komitetu Koordynacyjnego Akcji Protestacyjnej NSZZ Ludzi Bogatych. Jak się dowiadujemy, komitet działa na jednym z jachtów pływających po Morzu Śródziemnym, gdyż protestujący obawiają się, że po powrocie do kraju zostaliby natychmiast sfilmowani przez kamery przemysłowe, nagrani i pokazani w telewizji przez prokuratora Engelkinga.

Zdaniem Komitetu, sytuacja bogatych w Polsce stale się pogarsza, zwłaszcza w porównaniu z biednymi. – Zapomina się, że nie każdego stać na to, żeby być biednym. W naszym kraju biedę praktykuje przytłaczająca większość obywateli, która usiłuje brutalnie narzucić nam swój światopogląd. Dla osób o orientacji takiej jak nasza nie ma tolerancji. Biedni mogą liczyć na opiekę rządu, prezydenta, Kościoła i rozmaitych fundacji, nami opiekuje się jedynie CBA – narzeka Jan Sztaba, biznesmen z Kielc.

Jego zdaniem polscy bogacze należą dziś do grupy najbiedniejszych bogaczy w całej Unii. – Odbiera nam się podstawowe prawa, takie jak choćby dostęp do prezydenta. Coraz trudniej dodzwonić się do niego na komórkę, a jak już się uda, zaraz wybucha skandal.

Polityka 37.2007 (2620) z dnia 15.09.2007; s. 6
Reklama