Od 1975 r., kiedy zmarł generał Franco, „La Marcha Real”, hiszpański hymn narodowy, nie ma słów, bo stare były niewłaściwe. Jest tylko melodia do nucenia. Taka sytuacja powodowała liczne niewygody, a w praktyce szczególnie doskwierała środowisku sportowemu. I to właśnie Hiszpański Komitet Olimpijski wystąpił z inicjatywą dopisania nowych słów. Nad wyłonionymi do finału propozycjami ma się pochylić parlament, ale zadanie czeka go trudne. Chodzi nie tyle o formę literacką, co o polityczną poprawność. I taką wersję hymnu, która w Hiszpanii, gdzie występują bardzo silne tendencje odśrodkowe, będzie możliwa do zaakceptowania przez wszystkich. Również Basków, Katalończyków i mieszkańców Galicii, którzy wywalczyli różne formy autonomii, także w dziedzinie języka. Naprzeciw tym obawom – opisywanym przez „The Economist” – wychodzi utwór, który zwyciężył w konkursie telewizji Telecinco na nowe słowa hymnu. Wiele jest tu mowy o pokoju i miłości, kulturze i Europie, ale ani razu nie pada słowo: Hiszpania.