Archiwum Polityki

Wieści z kraju Wisznu

W Nepalu ludzie z gór zbuntowali się przeciwko monarchii z miasta. W górach najważniejszy jest Mao, w miastach – wzorzec indyjski.

Król Nepalu Gyanendra, wcielenie boga Krishny, który jest wcieleniem boga Wisznu, zadaje sobie leninowskie pytanie: co robić? Został królem w wyniku pałacowego zamachu stanu. W innej sytuacji byłoby to gwarancją rządów na lata, do następnego przewrotu pałacowego. Tymczasem w Nepalu poruszyła się ulica, poruszyły się góry. Ludzie z gór zbuntowali się przeciwko monarchii z miasta. Partyzantka górali nepalskich, a każdy Nepalczyk jest góralem, pojawiła się na ulicach Katmandu i jest coraz bliżej pałacu. Co robić? Trwać. Król musi trwać. Ale ludzie go nie kochają. Kochali poprzednika, króla Birendrę (rodzonego brata Gyanendry), zamordowanego w szekspirowskim z ducha zamachu pałacowym.

Coś drgnęło w 1989 r., kiedy do Nepalu dotarły wieści z Europy Środkowej

o tym, że tamtejsze ludy buntują się przeciwko sztywnym systemom. Wtedy właśnie trzynastowieczny feudalizm zetknął się oko w oko z XX stuleciem w kraju, który żył do tej pory z pomocy zagranicznej i z opłat himalaistów za zdobywanie szczytów.

Rezultatem otwarcia była redukcja monarchii absolutnej do formatu monarchii konstytucyjnej. Powstał parlament. Jeśli jest parlament, muszą być wybory. Żeby były wybory, muszą być partie. A partii nie było.

Średnie warstwy stolicy, pomrukujące od czasu do czasu na egoizm i sobiepaństwo pałacu, swoją koncepcję walki politycznej opierały na wzorach indyjskich, czyli legendarnego Kongresu Mahatmy Gandhiego, Jawaharlala Nehru i Indiry Gandhi. Pałac niepokoił się wcześniej zawiązkami Kongresu Nepalskiego, bo to były pierwiastki myśli republikańskiej. A jednocześnie nie interesował się napływem przybyszów z Indii do Nepalu, którzy od dwu pokoleń prowadzą biznes, zarządzają firmami jako fachowcy, inwestują własne pieniądze i sprowadzają następnych fachowców.

Polityka 31.2007 (2615) z dnia 04.08.2007; Świat; s. 48
Reklama