Ciemnych podwórek warszawskiej Brzeskiej pilnują nic nie warte w skupie złomu (bo to tylko gips) kapliczki Matek Boskich. Od podwórkowej Matki Boskiej przy ul. Brzeskiej 11 do okna na parterze ciągnie się sznurek, na którym matki suszą pranie. Kapliczką opiekuje się mama Dawida, a Dawid to 9-letni podwórkowy bohater. A właściwie żaden bohater, bo złapany przez policję na tym, jak niósł z kolegami karuzelę na złom, pobeczał się jak dziecko.
Stawka za wskazanie adresu, pod którym mieszka Dawid, wynosi 5 zyla, czyli 5 złotych. Za informację o karuzeli dzieciaki z podwórka pobierają drugie 5 zyla.
Więc metalowa karuzela, przyprószona niebieską emalią, leży w trawie na podwórku przy Brzeskiej 13. Nie kręci się od lat. Dzieci, które kiedyś kręciły się na karuzeli, już dawno wyrosły i zaczęły kręcić poważniejsze interesy, więc dziś siedzą w więzieniach albo na Brzeskiej.
Się kręci
Przychodzą na Brzeską fotografować kapliczki zagraniczni turyści. W przewodnikach ten znany złodziejski skansen jest rekomendowany jako architektoniczna atrakcja, bo wojna oszczędziła Brzeską. Od kilku lat na ulicę przyjeżdżają też wolontariusze i pedagodzy, żeby zająć czymś najmłodsze dzieci, z nadzieją, że wyrwą je z zaklętej karuzeli rozmaitych patologii. Wydawałoby się, że któreś kolejne pokolenie przestanie kraść, przynajmniej u siebie, bo przecież z podwórzy przy Brzeskiej ukradziono już wszystko. Nielaty jednak ukradły. Własną karuzelę.
Ulica ma status KMZ, Kontrola Miejsca Zagrożonego, toteż policyjna kamera kręci film o Brzeskiej przez 24 godziny na dobę. Pewnego lipcowego ranka 2007 r. o godz. 9 kamera zarejestrowała, jak ulicą idzie karuzela. Z przodu niesie się karuzelę najbardziej niewygodnie, bo obija się o łydki. Więc z przodu dźwiga ją Kamil J.