Podczas gdy w kraju Zbigniew Ziobro ujawnia kulisy zdradzieckiej działalności Janusza Kaczmarka (czytaj na sąsiedniej stronie), Janusz Kaczmarek prosto z ziemi włoskiej, gdzie chwilowo przebywa na wewnętrznej emigracji, ujawnia kulisy totalitarnej władzy Zbigniewa Ziobry i jego prokuratorskiej kliki.
Pojawiają się pytania: dlaczego dopiero teraz? Czy nie trzeba było ostrzec ludzi wcześniej? Zadają je ludzie, którzy niestety nie znają całej prawdy o wstrząsających szczegółach politycznej kariery Kaczmarka. On sam po raz pierwszy i ostatni zdradza je w rozmowie z Fusami.
Proszę powiedzieć, jak pan został ministrem spraw wewnętrznych?
Prawda jest taka, że zostałem brutalnie zmuszony do przyjęcia tej upokarzającej nominacji. Nie miałem wyjścia – wzdycha minister, któremu mówienie o tych sprawach wciąż przychodzi z widoczną trudnością.
Nie mógł pan odmówić?
Jak? Ziobro groził mi, że jeśli nie przyjmę nominacji, upubliczni nagrania na mój temat. Zagroził też, że ujawni fakt mojego członkostwa w PZPR – partii, do której swego czasu musiałem wstąpić w wyniku brutalnych gróźb pod adresem moim i mojej rodziny. Jak pan widzi, już za komuny byłem na celowniku rządzących.
A więc Ziobro zmusił pana do zostania ministrem?
Przyznaję, złamał mnie.
To trudne do pojęcia.
Do dziś sam nie mogę tego pojąć – łapie się za głowę były minister. – Ziobro to człowiek mściwy, idący do przodu po trupach. Tak omotał premiera, że ten w końcu podpisał moją nominację i nie było odwrotu.
Bycie ministrem to był ciężki okres dla pana?
To był koszmar – Karczmarek kryje twarz w dłoniach. – Pan nie ma pojęcia, co to znaczy być ministrem w takim rządzie.