Archiwum Polityki

Palcem w niebo

Kolejne odkrycie archeologów IV RP – Janusz Kaczmarek był w PZPR! Że też cudowne instytucje na trzy litery – PiS, IPN, WSI, CBA, CBŚ, TVP – nie dokopały się do tego wcześniej, tylko akurat teraz, kiedy J.K. przerzucił się z demaskowania kont lewicy na porachunki z prawicą.

Ja jednak nie będę grzebał się w cudzym dossier, wolę własne. Grzechów mam tyle, że w niedawnej defiladzie starczyłoby na pluton grzeszników. Dziś przypomnę tylko te najdawniejsze, kiedy obecnych Katonów nie było jeszcze na świecie (Anita Gargas i Dorota Kania z TVP urodziły się w roku 1968). Zajrzałem do starych roczników, żeby zobaczyć, co też ja wypisywałem pół wieku temu, kiedy byłem studentem i początkującym dziennikarzem.

Zaczynałem w czasach popaździernikowych, kiedy to co „partyjne” walczyło z „antypartyjnym” albo lepiej – z rewizjonizmem. Stałem, jak zwykle, okrakiem. Moje pierwsze artykuły w „P” zmierzały do rehabilitacji ekonometrii – nauki zakazanej w czasach stalinizmu, ponieważ przedstawiała gospodarkę w formie wzorów i macierzy, a nie zjawisk klasowych. Zygmunt Bauman szedł znacznie dalej. W debacie o (równie podejrzanej) socjologii doszukał się sprzeczności pomiędzy „kierowniczą rolą partii a jej rolą organizatora kontroli tejże władzy przez masy ludowe”. Towarzysz Bauman nie mógł pojąć, jak partia może być zarazem władzą i opozycją. Towarzyszka Romana Granasowa, przedwojenna komunistka, wówczas zastępczyni redaktora naczelnego „P”, beształa go, że jest oderwany od życia i „trafił palcem w niebo”. Z czasem okazało się, że oderwana od życia była Granasowa, a Bauman oderwał się od PZPR i od PRL stając się klasykiem międzynarodowym.

Polityka 34.2007 (2617) z dnia 25.08.2007; Passent; s. 92
Reklama