Hiszpania była stawiana – również u nas – za wzór kraju, który potrafił zakopać podziały z przeszłości. Teraz jednak pokolenie wnuków energicznie zabrało się za odkopywanie historii. Na listach bestsellerów króluje tysiącstronicowa saga „El corazon helado” (Zamrożone serce) Almudeny Grandes. Opowiada ona o losach dwóch rodzin, które znalazły się po obu stronach wojny domowej. I o dojmujących konsekwencjach tamtego wyboru sprzed 70 lat, które ciągną się po dziś. Na ostro zaś zaczęło się za sprawą Carloty Leret, wnuczki pilota rozstrzelanego przez frankistów w 1936 r. i półstronicowego nekrologu dziadka, który zamieściła w „El Pais”. Napisała w nim, że był ofiarą „frankistowskiego terroryzmu”, a „zmowa milczenia wokół zbrodni z przeszłości niegodna jest demokratycznego społeczeństwa; Hiszpania ciągle nie oddała sprawiedliwości ofiarom, nie spłaciła wobec nich długu prawdy i pamięci”. Kolejne ostre nekrologi wywołały kontrreakcję: nekrologi ofiar po drugiej stronie, w których z kolei mowa o godnej śmierci za Boga i ojczyznę, o „czerwonych hordach” i „bezbożnikach”. To odkopywanie przeszłości ma także wymiar fizyczny. Społeczny ruch pokolenia wnuków zabrał się za identyfikowanie anonimowych masowych grobów republikanów, ekshumacje i identyfikacje zwłok tych, którym odmówiono tabliczki na grobie.
Polityka
23.2007
(2607) z dnia 09.06.2007;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 18
Reklama