Łotewski parlament wybrał na prezydenta 52-letniego chirurga Valdisa Zatlersa. Był kandydatem kompromisowym, nie ma większego doświadczenia w polityce, ale też prezydencka władza jest mocno symboliczna. Nie w tym problem, a w osobie poprzednika na tym urzędzie, a właściwie poprzedniczki, pani Vairy Vike-Freibergi. Jako profesor psychologii też była spoza politycznej branży, też była mało znana, bo większość życia spędziła na emigracji w Kanadzie. Natomiast podczas dwóch prezydenckich kadencji wyrosła na postać charyzmatyczną, wykraczającą wielkością daleko poza Łotwę. Nie bała się też podejmować niepopularnych kroków, jak ten wzywający do wymierzenia sprawiedliwości Łotyszom kolaborującym podczas wojny z Niemcami przy eksterminacji Żydów czy decyzja o wyjeździe do Moskwy na uroczystości 60-lecia zakończenia wojny. No i w kraju korupcyjnych afer była poza wszelkim podejrzeniem. Zdaniem łotewskich mediów prezydent elekt nie może tego powiedzieć o sobie; wypomina mu się koperty od pacjentów. W kampanię zaangażowała się nawet Transparency International, wzywając parlament do głosowania na kontrkandydata. Ale ostatecznie zwyciężyła polityczna matematyka. Doktor Zatlers będzie musiał teraz postawić bardzo trudną diagnozę.
Polityka
23.2007
(2607) z dnia 09.06.2007;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 19
Reklama