Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

System psu na budę

Kilkaset tysięcy małych dzieci przebywa w rodzinach niewydolnych, skażonych alkoholem, agresją i biedą, a system pomocy społecznej utrwala tę patologię.

W Bytomiu 12 maja powiesiła się na żyrandolu w swoim pokoju 12-letnia dziewczynka. Nie mogła dłużej znieść permanentnego pijaństwa rodziców, zwłoki znalazł uczestnik libacji w drodze po alkohol. Tydzień później zmarła 7-miesięczna dziewczynka zatłuczona przez pijanego opiekuna. Dwa miesiące temu zginęła 5-latka, którą pijany opiekun zabił siekierą, o życie walczy półtoraroczne dziecko katowane przez ojca. W krzakach pod Słupskiem znaleziono wygłodzoną 4-latkę, której mama piła od kilku dni. Wściekła babcia uderzyła niemowlakiem o framugę drzwi, by zaszantażować nieletnią córkę. Tyle z bieżących serwisów informacyjnych.

Wszystkie wymienione rodziny żyły pod kuratelą opieki społecznej. Zasilane były co miesiąc państwowymi pieniędzmi, odwiedzał je kurator sądowy, żyły wśród sąsiadów. Służby społeczne z gminy znały matki tych dzieci, a także ich ojców. Mogły przypuszczać, że wedle wszystkich znaków na niebie i ziemi nie będą oni w stanie zająć się swoimi dziećmi właściwie, bo utknęli na dole drabiny społecznej, nie mają pracy ani wykształcenia. Są za to nasiąknięci alkoholem.

Szacuje się, że w rodzinach zagrożonych przemocą i alkoholem dorasta 200 tys. dzieci. Tylko 3 proc. jest objętych pomocą państwa. To oznacza, że system opieki nad dzieckiem i jego niewydolną rodziną jest obecnie fikcją. O ile śmierć nękanej przez rówieśników gimnazjalistki z Trójmiasta wywołała w MEN oburzenie i falę spektakularnych wystąpień na okoliczność złego systemu wychowania w szkołach, o tyle samobójcza śmierć 12-latki, zamęczonej przez opiekunów, na ministrach edukacji i na pomocy społecznej nie zrobiła żadnego wrażenia.

Patologia dziedziczona

Wydawałoby się oczywiste, że szczęście i godność dziecka stanowią wartość, którą należy chronić, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest w stanie tego robić biologiczna rodzina dziecka.

Polityka 23.2007 (2607) z dnia 09.06.2007; Ludzie; s. 90
Reklama