Oprócz wszystkich informacji znajdujących się na produktach, dotyczących składu czy kaloryczności, Brytyjczycy chcą stopniowo wprowadzać jeszcze jedną, mianowicie: ile przy okazji wyprodukowano CO2. Pierwsze takie „dwutlenkowe etykiety” wprowadza sieć Boots, a szykuje się Tesco. Uwzględniany ma być proces produkcji danego wyrobu i jego opakowania oraz transport na sklepową półkę. Sojusznikiem w tej akcji ma być Carbon Trust, firma doradcza z dziedziny ochrony środowiska. Trochę to może pic na drążku: transport transportowi nierówny, nie uwzględnia się chłodzenia produktu w sklepie, sklepowego oświetlenia i ogrzewania. Równie ważne dla dziury ozonowej jest też, co dalej klient z produktem zrobi: w jakich warunkach go przyrządzi i co zrobi z opakowaniem. Ale idea wydaje się rozsądna – uwrażliwić konsumentów. Z kilku podobnych wyrobów na półce mogą, jeśli to dla nich ważne, wybrać ten, który mniej zaszkodził środowisku.
Polityka
21.2007
(2605) z dnia 26.05.2007;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 19
Reklama