Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Jednym z najżywiej komentowanych wydarzeń minionego tygodnia była wizyta w Sejmie psów opozycyjnych. Chińskie kudłacze Izabeli Jarugi-Nowackiej (SLD) i jamnik szorstkowłosy Jolanty Hibner (PO) przyszły na Wiejską, aby zamanifestować, że mają te same prawa co doberman marszałka Ludwika Dorna, który jako pierwszy zjawił się w parlamencie. Internauci żywo zareagowali na te psie popisy. Powtarzały się komentarze: „Sejm i polska polityka od dawna schodzą na psy...”.

Leszek Miller w „Fakcie” wspomniał swą Pierwszą Komunię Świętą. Dobrze pamięta, że bał się, iż poplami garnitur. Przy okazji b. premier pochwalił się: „Wychowałem się w bardzo wierzącej, katolickiej rodzinie. Byłem ministrantem, a wszyscy moi najbliżsi byli bardzo dumni, jak widzieli mnie przy ołtarzu służącego do mszy”.

Marek Jurek i politycy z jego otoczenia (np. poseł Artur Zawisza, prof. Jacek Bartyzel oraz europoseł Marcin Libicki) należą do powstałego w 1989 r. Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego – podała gazeta „Metro”. Klubowicze mają swe rozrywki, np. konkursy strzeleckie i szermiercze o nagrodę, którą jest imitacja św. Graala. Republikanie mogą jednak spać spokojnie. Adam Wilomski, wiceprezes klubu, zapewnił, iż celem klubu jest jedynie wychowywanie młodych kadr prawicowych w duchu wartości konserwatywnych.

W Warszawie powstał Klub Ronina. Jego inicjatorem jest felietonista „Rzeczpospolitej” Rafał Ziemkiewicz, który tłumaczył: „Wzięliśmy sobie do serca radę Jacka Kuronia i zamiast rozpędzać salon michnikowszczyzny, postanowiliśmy założyć własny”. Ronin, przypomniano, to japoński rycerz służący dobrej sprawie, który nie może znaleźć pana, któremu warto byłoby służyć.

Polityka 21.2007 (2605) z dnia 26.05.2007; Polityka i obyczaje; s. 114
Reklama