Archiwum Polityki

Afera, która pomogła

Zmarły w wieku 88 lat były sekretarz generalny ONZ (1971–81) i prezydent Austrii (1986–1992) był w połowie lat 80. bohaterem największego skandalu w powojennej historii swego kraju. Kurt Waldheim, oskarżony o udział w hitlerowskich zbrodniach wojennych na Bałkanach, bronił się nieudolnie, że nigdy nie był nazistą, a na wojnie „spełniał jedynie swój obowiązek”. Późniejsze badania historyków potwierdziły, że Waldheim nie popełnił zbrodni, ale kłamał mówiąc, że nic o nich nie wiedział. Nie był też nazistą, ale należał do oddziałów konnych SA i do nazistowskiego związku studentów. W końcu problemem okazała się nie tyle wina Waldheima, ile jego ogólna znieczulica wobec zbrodni nazistowskich i austriackiego uwikłania w nazizm. W 1986 r. nie tyle sama afera Waldheima wywołała oburzenie, ile fakt, że chadecja wysunęła kandydaturę tego dość bezbarwnego dyplomaty na stanowisko prezydenta Austrii. A Austriacy – na przekór oskarżeniom – go wybrali. Przez cały okres urzędowania Waldheim był bojkotowany przez zagranicę. Po dwudziestu latach wygląda na to, że Waldheim przysłużył się Austrii. Jego sprawa umożliwiła bardziej szczerą dyskusję na temat uwikłania Austriaków w III Rzeszę, nieprzesłanianą mitem Austrii jako pierwszej ofiary Hitlera, w końcu przecież też Austriaka.

Polityka 25.2007 (2609) z dnia 23.06.2007; Fusy plusy i minusy; s. 19
Reklama