Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Pierwiastek

Jakiż byłem naiwny! Wydawało mi się, że nic głupszego od umierania za Niceę wymyślić się nie da. A Rokita – Jan? Maria? (nie wiem, które imiona są akurat aktualne) – w braku premierowskiego stołka cieszyć się będzie przynajmniej niekwestionowanym prymatem w wiekopomnej księdze polskich pomysłów kuriozalnych i zdrowy rozum porażających. Niestety, pomyliłem się. Teraz umierać mamy za pierwiastki. Pomijam, choć młodych i mających widoki na przyszłość może to bardziej zdenerwować, kwestię nieco, nawet jak na mój starczy gust, nazbyt łatwego szafowania życiem i zgonem obywateli. Z dwojga złego wolę już jednak uderzyć kopytami w kalendarz za Niceę. Na promenadzie Anglików (naprawdę tak się mieni – świnie zabiły nam Joannę d’Arc, a nikt nie żąda zmiany nazwy!) mieści się tam bowiem hotel Negresco z restauracją. Owszem, tanio nie jest, ale za to dorada w tymianku jedyna w swoim rodzaju, cannelloni z homarów w sosie ziołowym niepowtarzalne! Umrzeć za homary, taaakie homary, to jeszcze ostatecznie może mieć jakiś niezbadany i nihilistycznie patetyczny sens. Ale za pierwiastki?

Pierwiastek, wyjaśnia encyklopedia, jest to „pojęcie z zakresu arytmetyki i algebry. Pierwiastkiem stopnia n (n: 1, 2, 3...) z liczby rzeczywistej nieujemnej a nazywa się taka liczba rzeczywista x, która podniesiona do potęgi n daje liczbę a...”. Jasne? Nie dla wszystkich. Trzy czwarte dorosłej populacji europejskiej ukończyło szkoły na tyle dawno, że nie mówi jej to dokładnie nic. Z tej już choćby przyczyny umieranie za pierwiastek jest dla niej dowodem aberracji umysłowej, żeby to łagodnie określić.

Gdyby rzecz wytłumaczyć łatwiej i przystępniej, istniałoby zapewne jakieś prawdopodobieństwo, że ktoś by się nawet polską propozycją zainteresował.

Polityka 25.2007 (2609) z dnia 23.06.2007; Stomma; s. 112
Reklama