Populizm zwykle pożywia się biedą, ignorancją, zagubieniem ludzi w świecie. Ale jest też inny, który wyrasta z dobrobytu i trzeźwej kalkulacji. Tak się tłumaczy sukces Christopha Blochera w Szwajcarii. Ten uroczy miliarder i kolekcjoner dzieł sztuki może zburzyć tutejszą złotą formułę rządów dialogu.
Wybory w Szwajcarii odbyły się jak w Polsce – 21 października. Też narobiły wiele hałasu. Wygrała je Szwajcarska Partia Ludowa (SVP), która przyszła na pierwszym miejscu z 29-proc. poparciem. To przede wszystkim osobiste zwycięstwo 67-letniego Christopha Blochera, twórcy partii wytykanego palcami w całej Europie jako groźny populista. Właściwie w tych wyborach istniały tylko dwa tematy: cudzoziemcy w kraju i Unia Europejska. Postulowaną politykę wobec cudzoziemców jeszcze klarowniej niż sam Blocher opisywał plakat partii, który zrobił furorę: trzy barany białe wyrzucają ze swego kręgu czarnego, czy raczej czarną owcę.
Polityka
45.2007
(2628) z dnia 10.11.2007;
Świat;
s. 62