Archiwum Polityki

Zrośnięci blizną

Główny problem Indii to wrogi od 60 lat Pakistan, główny problem Pakistanu to wrogie od 60 lat Indie. A przecież kraje te mogły być jednym organizmem.

Była premier Pakistanu pani Benazir Bhutto powróciła do Karaczi z wieloletniego wygnania, żeby ułożyć się z obecnym prezydentem, generałem Pervezem Muszarrafem co do przyszłości władzy i samego kraju. To trudni partnerzy. Generał widzi w pani Benazir kobietę, córkę powieszonego przez wojsko prezydenta Zulfikara Alego Bhutto, lecz także postać, która po demokratycznych wyborach została premierem Pakistanu. Ona zaś uważa go za dyktatora wojskowego i mohadżira, czyli przybłędę z Indii. Mają jednak wspólnego przeciwnika – Nawaza Sharifa, też byłego premiera, również na wygnaniu, lidera zapiekłych fundamentalistów islamskich.

Pani Bhutto, po matce Iranka, lubi islam, bo nie ma wyjścia, lecz cywilizowany. Muszarraf opowiada się za islamem umiarkowanym, reformowanym. Natomiast Nawaz Sharif chętnie zostałby kalifem. Sojusz Muszarrafa i Benazir pod patronatem USA jest dla Pakistanu lepszy niż talibizacja kraju pod rządami Sharifa, ale ponad połowa Pakistańczyków woli surowy islam od prozachodniego rozwoju.

Ledwo pani Bhutto się pojawiła, w Karaczi doszło do masakry, w której zginęło ponad 130 osób. Była premier uszła z życiem. Powtórkę zamachu urządzono nazajutrz, zginęło osiem osób. Liderzy pakistańscy nauczyli się żyć w zagrożeniu. Na Muszarrafa zasadzano się już cztery razy. Pani Bhutto oświadczyła, że na jej życie dybią służby specjalne Pakistanu.

Gdyby rzeczywiście zamach przygotowywały służby pod nadzorem Muszarrafa, Benazir nie ocalałaby z tej opresji, a liczba ofiar byłaby mniejsza. Zresztą Muszarraf nie ma żadnego interesu w tym, żeby jego potencjalna sojuszniczka zginęła. Ale może być tak, że jakaś grupa spiskowców ze służb specjalnych działała na własną rękę. Drugi wariant – zrobiła to grupa powiązana z Al-Kaidą, która najchętniej unieszkodliwiłaby za jednym zamachem (nomen omen) zarówno Bhutto jak i Muszarrafa.

Polityka 45.2007 (2628) z dnia 10.11.2007; Świat; s. 70
Reklama