Archiwum Polityki

Kieszonkowe: po co i na co?

To, jakie znaczenie się do pieniędzy przywiązuje, jak się nimi gospodaruje, jak się je zdobywa, jest świadectwem hierarchii wartości wbudowanej w osobowość na bazie pewnych predyspozycji genetycznych.

Dawanie kieszonkowego może mieć wiele dobrych i złych konsekwencji.

Do dobrych należą: nauka planowania wydatków, szansa na poznanie wartości pieniądza, nauka oszczędności, cierpliwości, odpowiedzialności, wytrwałości w dążeniu do celu. Własne pieniądze uczą samodzielnego dokonywania wyborów, w końcu wspomagają – poprzez pracę na materiale konkretnym – uczenie się matematyki. Mogą jednak także wytworzyć w dziecku postawę roszczeniową i materialistyczną, dostarczyć powodów do kłótni o to, na co przeznaczyć kieszonkowe. Może być i tak, że przedwcześnie obciążą dziecko odpowiedzialnością, której nie będzie ono w stanie podołać.

Sam gest nie wystarczy, by wyedukować dziecko. Żeby robiło z kieszonkowego prawidłowy użytek, należy – jako dyskretny obserwator – partycypować w procesie wydawania pieniędzy. Na samym wstępie trzeba sformułować zasady. Jasna powinna być wysokość otrzymywanej kwoty, jasne jej przeznaczenie (czy na przykład zeszyty dziecko ma kupić sobie za kieszonkowe, czy to już obowiązek rodziców), w jakim terminie ma następować wypłata. Te zasady muszą być przestrzegane z żelazną konsekwencją.

Nie należy odbierać pieniędzy za karę

czy uzależniać wypłaty od codziennych obowiązków dziecka związanych z uczestniczeniem w życiu rodziny. Nie należy też wypłacać pieniędzy przed umówioną datą, nawet gdy od dawna nie ma śladu po poprzednim kieszonkowym.

Dobrym sposobem nauki gospodarowania pieniędzmi jest telefon komórkowy na kartę. Dziecko ma nienaruszalną pulę impulsów, którą, przy całej ochocie do rozmów telefonicznych szybko nauczy się przeznaczać na mniej lub bardziej istotne cele.

Dodatki 36.2006 + Polityka. Książeczka do szkoły (90136) z dnia 09.09.2006; s. 14
Reklama