Archiwum Polityki

Komu odbija w lustrze

Cieszy fakt, że niektóre polskie placówki szkolne postawiły na nowoczesność, korzystając przy tym szeroko z dorobku placówek zupełnie innego rodzaju. Chodzi nie tylko o dalsze usprawnianie procesu dydaktycznego, ale także o wprowadzenie jego całkowitej jawności i transparentności.

Jak wiadomo, obecnie proces ten wciąż okrywa mgiełka tajemnicy. Wyniki matur pokazują, że w wielu szkołach proces dydaktyczny wymknął się spod kontroli, a my jako rodzice nie bardzo wiemy, dlaczego nasze pociechy do nauki garną się niechętnie, zaś na nieśmiałe zachęty ze strony pedagoga coraz częściej reagują naruszeniem jego dóbr osobistych, z nietykalnością cielesną włącznie.

„Gazeta Wyborcza” doniosła ostatnio, że aby rzucić na ten problem nieco światła, dyrektor jednej z żywieckich szkół średnich kazał zamontować w drzwiach klasowych lustra weneckie, przez które można podglądać lekcje, samemu nie będąc widzianym. Dyrektor nie kryje, że ten interesujący pomysł przyszedł mu do głowy podczas wizyty w Szwecji, gdzie szyby w drzwiach klas stosuje się od dawna. Z tym że szwedzcy pedagodzy, nie wiedzieć czemu, stosują zwykłe szyby, przez które widać wszystko w obie strony, co wydaje się bez sensu. O ile bowiem oczywistym obowiązkiem dyrektora jest monitorowanie przebiegu lekcji i zachowania uczniów oraz nauczyciela, o tyle nie ma żadnego powodu, aby podglądani przez dyrektora uczniowie oraz nauczyciel rozpraszali się podczas lekcji, podglądając dyrektora, który ich podgląda.

Dyrektor szkoły z Żywca ma co prawda świadomość, że za wprowadzenie śmiałej innowacji może być krytykowany, wierzy jednak, że dobre pomysły wcześniej czy później i tak muszą zostać zaakceptowane. – Gdy kilka lat temu zaczęliśmy zamykać szkołę na klucz, też nas krytykowali, a teraz robi to większość szkół – zdradza reporterowi „GW”.

Polityka 10.2008 (2644) z dnia 08.03.2008; s. 5
Reklama