Archiwum Polityki

Romowie na Saharę

Jak na skrajnie niepoprawną politycznie – wypowiedź szefa rumuńskiej dyplomacji Adriana Cioroianu spotkała się w Europie z umiarkowanym odporem.

Minister rzucił podczas debaty telewizyjnej, że warto „kupić od Egiptu kawałek pustyni i posłać tam tych wszystkich, którzy psują wizerunek kraju”. Dodał, że w Kairze prowadził już na ten temat sondażowe rozmowy. Powodem debaty było brutalne morderstwo 47-letniej Włoszki na dworcu w Rzymie, którego sprawcą był przypuszczalnie rumuński Rom.

Zbrodnia wywołała we Włoszech falę gwałtownych antyemigranckich protestów. Rumuni stanowią 560 tys. spośród 3,7 mln cudzoziemców żyjących we Włoszech. Spora ich część to biedni imigranci zarobkowi, wśród nich wielu Romów. Mimo protestów organizacji zwalczających dyskryminację premier Rumunii odmówił zdymisjonowania Cioroianu. Pojechał jednak do Rzymu, by załagodzić sytuację. W odpowiedzi na nastroje społeczne lewicowy rząd Romano Prodiego uchwalił prawo, pozwalające samorządom wydalać imigrantów zagrażających porządkowi publicznemu. W ciągu pierwszego tygodnia deportowano ok. 40 osób, głównie Rumunów. U źródeł kontrowersyjnej decyzji leżą kłopoty polityczne samego Prodiego, który od kilku tygodni walczy o utrzymanie swojej koalicji.

Zapowiedź masowych deportacji Rumunów to próba wytrącenia broni z rąk prawicowej opozycji, która próbuje zbić polityczny kapitał na rosnącym sprzeciwie Włochów wobec imigracji.

Polityka 46.2007 (2629) z dnia 17.11.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama