To największa afera szpiegowska od czasu rozszerzenia NATO, potwierdzająca niestety opinie, że u nowych sojuszników wyciekają sekrety. Z Estonii wyciekały do Moskwy za sprawą 61-letniego Hermana Simma, byłego szefa policji, a następnie szybko awansującego urzędnika ministerstwa obrony. Przez jego ręce przechodziły – i drogą radiową wędrowały dalej – prawie wszystkie najsekretniejsze materiały NATO i Unii Europejskiej dotyczące bezpieczeństwa i obronności. Jak informował Jaanus Ruhumägi, przewodniczący parlamentarnej komisji do spraw służb specjalnych, Simm został zwerbowany w połowie lat 90. A znacznie uaktywnił się w 2004 r., kiedy Estonia weszła do NATO. Jak zwykle w takich przypadkach Bruksela zapowiedziała weryfikację obiegu tajnych dokumentów i zakrojoną na szeroką skalę operację zmierzającą do wyłapania „innych Simmów”, jak to ujął jeden z urzędników w Kwaterze Głównej. Ale co wyciekło, to wyciekło.