Chciałoby się napisać, że Zimbabwe bez żalu żegna Roberta Mugabe. Ale chyba nie tak szybko. Powstały kłopoty z ogłoszeniem oficjalnych wyników ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Komisje nadal liczą głosy, a opozycja sugeruje, że to granie na zwłokę przyniesie zapewne większe poparcie rządzącej partii Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe – Front Patriotyczny (ZANU-PF) i samemu Mugabe. Opozycyjny Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) i jego przywódca Morgan Tsvangirai już odtrąbili zwycięstwo, ale nie wiadomo, czy radość nie była przedwczesna, bo jak widać, stary lis Mugabe łatwo nie ustąpi. W ciągu 28 lat rządów doprowadził kraj do ruiny. Zniszczył rolnictwo, które jeszcze 8 lat temu, zanim Mugabe odebrał ziemię białym farmerom, kwitło, a kraj był spichlerzem Afryki zwrotnikowej. Dziś Zimbabwe ma najwyższą na świecie inflację: właśnie przekroczyła 50 tys. proc. (to nie pomyłka!), bezrobocie sięga 80 proc., do tego choroby, głód, fatalny stan gospodarki i sankcje ekonomiczne nałożone przez Unię i USA za łamanie praw człowieka. Spadek, jaki otrzyma od Mugabe nowy prezydent, jest więc nie do pozazdroszczenia.