Pierwszą turę serbskich wyborów prezydenckich wygrał skrajny nacjonalista Tomislav Nikolić, który wśród swych sympatii politycznych i wzorów do naśladowania wymieniał Saddama Husajna i Slobodana Miloszevicia. Opowiada się za zacieśnianiem przyjaźni z Rosją i lekceważy stosunki z Brukselą jako mało perspektywiczne. Aż strach pomyśleć, w jaką awanturę mógłby wpędzić Serbię po spodziewanym ogłoszeniu niepodległości przez Albańczyków z Kosowa. Nikolić uzyskał 39,6 proc. głosów, jego najsilniejszy konkurent, urzędujący prezydent Boris Tadić – 35,5 proc. Analitycy w drugiej turze, 3 lutego, więcej szans dają Tadiciowi, ale Nikolić w sondażach idzie jak burza i może sprawić niespodziankę.
Polityka
4.2008
(2638) z dnia 26.01.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10