Archiwum Polityki

Wielkie rodzynki

Koniec wieku - koniec nauki? Zbitka zaskakująca dla każdego, kto przywykł do coraz sprawniejszych komputerów, coraz śmielszych hipotez astrofizyków, coraz odważniejszych eksperymentów w laboratoriach biotechnologów. Słowem do tego, że nauka ma coraz wspanialsze perspektywy, a naukowcy coraz ważniejszą rolę do odegrania w społeczeństwie przyszłości. Czyż to nie nauka ma nas uwolnić od chorób, od niedostatku żywności, od patologii społecznych i konfliktów politycznych? Od ograniczeń w przemieszczaniu się w przestrzeni, a może i w czasie?

John Horgan - popularyzator nauki, dziennikarz pisma "Scientific American" - postanowił najwyraźniej sprowokować wszystkich przywiązanych do takiej perspektywy. Zaczął od najżywotniej zainteresowanych: uczonych o największych nazwiskach, reprezentujących tak ważne dziedziny jak fizyka, neurobiologia, socjobiologia, kosmologia. Zwrócił się do nich z prowokacyjną sugestią, że nauka wchodzi w okres malejących rezultatów, a to, co pozostało do odkrycia, nie jest najistotniejsze. Chciał poznać granice możliwości badawczych. Drażnił domniemaniem, że nauka sama kopie sobie grób, gdyż jej główne odkrycia ukazują zarazem niebezpieczeństwa związane z jej ograniczeniami. Atakował pytaniami: co zrobią naukowcy, jeśli uda im się poznać wszystko, co jest do poznania? Czy nauka jest nieskończona, czy też śmiertelna, tak jak my sami? "W przyszłości nie będzie wielkich objawień, porównywalnych z tymi, którymi obdarzyli nas Darwin, Einstein lub Watson i Crick" - przekonywał.

Z wypowiedzi czołowych postaci nauki i z komentarzy autora, który sobie pozostawił ostatnie słowo w każdym sporze, powstał gruby tom - niekonwencjonalny przegląd dokonań i ograniczeń dwudziestowiecznej nauki. Znajdziemy tam zarówno prognozy rozwoju, jak i kasandryczne przepowiednie rychłego końca. Ale nie tylko to - również bezceremonialne charakterystyki rozmówców Horgana i jego ironiczne komentarze do każdej postaci. Wielcy ludzie nauki zostali przezeń opisani w szczegółach dotyczących sposobu bycia, temperamentu, wyglądu zewnętrznego, a nawet stylu ubierania się - lub jego braku. "Miał śnieżnobiałe, potargane włosy, stanowiące jakby obowiązkowe wyposażenie laureatów Nobla z fizyki, a jego okulary były tak grube, jak soczewki teleskopu. Pod patyną profesora Harvardu można było jednak wyczuć uparte, wygadane dziecko z Nowego Jorku, którym był kiedyś" (Sheldon Glashow).

Polityka 7.1999 (2180) z dnia 13.02.1999; Nauka; s. 81
Reklama