Archiwum Polityki

Fotel i krzesełka

1. Wodzirej Lepper powrócił był z Ameryki. Garnitur, chyba Boss, ciemny, skrojony jak się patrzy. Krawat może Versace, może Dior, koszula Van Lack, obuwie zapewne Bruno Magli, gacie bez wątpienia Jockey, zegarek Patek. Powróciwszy, wezwał był lud włościański na polskie drogi. Wyszli z niejakim ociąganiem, w grupach nielicznych, odziani jak zwykle, po dawnemu, w fufajki, gumiaki, portki łatane, podkoszulki, czapeczki z pomponikami lub bez, lecz zawsze jakoś smutno przykurzone.

Lepper nie okazał zadowolenia z chłopskich blokad, a nawet przeciwnie. Uznał, iż zaledwie jeden procent wieśniaków wziął udział w zajściach na jego wezwanie. Podpisał zatem porozumienie z rządem, lecz uważa je za haniebne i wymuszone. Zapowiedział twarde słowa i surowe postępowanie w niedalekiej przyszłości.

Ale ja sobie myślę, że się nam ten Lepper za bardzo wysferzył, to już nie dawny, pyskaty kmieć, lecz panisko całą gębą, pachnie on z daleka wytwornym Eternity albo cholera wie czym jeszcze, od gnojówki wyraźnie stroni, bronę i pług jak jaką dziką gadzinę z daleka obchodzi, nie jest on już chyba całkiem polski i ludowy, dziwnie się skosmopolityzował na salonach, może w Ameryce niedźwiedzia robił z Żydami, masonami, pedałami i liberałami, z niego już nie jest dawny Szela, ale jakiś, by tak rzec, wieśniak stanu. I dlatego myślę, że ludzie na Leppera teraz trochę inaczej patrzą, coś tam podejrzliwie niuchają, i nie bez racji chyba, bo wodzirej się zrobił jakiś taki ni pies, ni wydra. Więc może, jak to bywa w życiu, swoje pozałatwiał, o cudzym zapomniał...

W każdym razie nie wróżę za dobrze tej błyskotliwej karierze.

2. Prawo do wyrażania głupich poglądów jest wspólnym dziełem Pana Boga oraz demokracji. Bóg, jak wiadomo, nierówno rozdziela rozumy, a demokracja zezwala każdemu wypowiadać to, co mu się podoba.

Polityka 28.1999 (2201) z dnia 10.07.1999; Kultura; s. 48
Reklama