Archiwum Polityki

Minister dał się przeprosić

Nie jest do końca jasne, czy Marek Biernacki upatrzył sobie posadę prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, czy też w akcie rozpaczy, że IPN może w ogóle nie powstać, kierownictwo AWS upatrzyło sobie jego. W każdym razie Biernacki kilka tygodni temu publicznie deklarował żal, że sprawowanie funkcji ministra uniemożliwia mu prezesurę w Instytucie. Była to deklaracja szokująca, ponieważ nie ma w Polsce obowiązku piastowania stanowisk ministerialnych. Przygoda ministra z kandydowaniem na prezesa IPN, po serii nazbyt nerwowych gestów jak na szefa resortu zwanego siłowym, zakończyła się na razie tym, że pozostaje ministrem. Przestał się gniewać i rzucać dymisjami, ponieważ został przez premiera i przewodniczącego AWS przeproszony i zapewniony, że jest świetnym ministrem. Skąd to wiedzą, pozostaje ich słodką tajemnicą.

To żenujące zamieszanie z zapowiadaniem kolejnych dymisji powinno zakończyć się dymisją prawdziwą. Rządzenie państwem wymaga bowiem jakiej takiej dojrzałości, politycznej rozwagi i wytrzymywania o wiele większych presji niż targi o stanowisko szefa IPN, nawet jeżeli jest to instytut droższy sercu ministra i przewodniczącego Krzaklewskiego niż bezpieczeństwo obywateli.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Komentarze; s. 13
Reklama