Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Czekając na tramwaj

[dla koneserów]

Szyny się rozpękły, wagony eksplodowały, tramwaje-widma unoszą się nad ulicami, strasząc i łudząc przechodniów. Tramwajarze konają na szynach, śledząc czujnym okiem potencjalnych pasażerów. Czwórka bohaterów tkwi na przystanku lub błąka się po ogarniętych komunikacyjną apokalipsą ulicach. Zniknęły rudymentarne atrybuty logiki i porządku: nie obowiązuje rozkład, stracił wartość bilet miesięczny, niedosiężny jest dom, gdzie kawa na porcelanie, a niechby i żona z sąsiadem na kanapie, niedwuznacznie... Oto metafora „Przystanku”, debiutanckiej sztuki Olgierda Kajaka, trzydziestoletniego bydgoszczanina mieszkającego dziś w Wiedniu. Metafora zakrojona iście po beckettowsku, efektowna, choć na dłuższą metę mało zasobna, kręcąca się w kółko jak tramwaj po stałej trasie. Szczeciński Współczesny, zasłużony w promowaniu współczesnej dramaturgii, przygotował prapremierę „Przystanku” lojalnie i z pełną wiarą; reżyser Marian Dworakowski zadbał o dynamikę poszczególnych sekwencji, aktorzy Arkadiusz Buszko, Wiesław Orłowski, Anna Januszewska i Grzegorz Młudzik starali się wycisnąć ze swoich nie zazębiających się monologów maksimum scenicznego życia. Nie ich wina, że zwłaszcza pod koniec krótkiego spektaklu nie dało się uniknąć monotonii. Prapremierę tramwajowej apokalipsy trudno uznać za olśniewające wydarzenie – niemniej twórczość Olgierda Kajaka zasługuje na uwagę. Ten młody pisarz, przy chropowatości, a chwilami i niechlujstwie języka, dysponuje teatralnym słuchem, czuje formę widowiska, ma dowcipne pomysły. Zobaczymy, jaki impuls do dalszej pracy da mu sceniczny debiut. (js)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Kultura; s. 50
Reklama