Dowiadujemy się, chyba w szkole podstawowej, zaskakującej prawdy, że komedia to też dramat. Później, z biegiem życia, musimy o tym zapomnieć, bo potoczny język nie pozwala określić słowem „dramat” czegoś śmiesznego.
Wraz z pierwszymi refleksjami o dramacie przychodzą inne, te, które dotyczą słowa dialog. I znów dowiadujemy się, że dialog to niekoniecznie rozmowa dwóch osób, ale dwóch lub więcej, a monolog to wypowiedź jednej osoby. Później życie podpowiada nam sformułowania takie jak „on dialogował sam ze sobą” albo też, że to był dialog głuchych.
Polityka
13.2000
(2238) z dnia 25.03.2000;
Zanussi;
s. 113